Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/126

Ta strona została przepisana.

Za sprawiedliwe czyny będzie wielka —
Lecz siostry cha! cha! czuję coś żywego
Pod szubienicą co nas podsłuchało.
I dziko razem trzepnęły skrzydłami,
Łotra rozdarty na trzy wielkie części
I w świat rozniosły ze śmiechem po nocy. —
Taka jest powieść o złym i przebiegłym,
Co od przebiegu, jak wojował, ginie. —





TOPIELEC.


Dwoje małżonków, szło raz w dziwnym sporze:
Kogo za kuma wziąść swemu dziecięciu?
Aż szli przez mostek, a żona krzyknęła,
Bo się okropnej przelękła ropuchy
Co na tym mostku skurczona siedziała —
Lecz żaba rzekła: «Nie płosz się kobieto,
Weź mnie za kuma do twego dzieciątka.
Ja jestem wody możnym panem w czarach,
Zwą mnie topielcem, w przyjaźni ja hojny,
A w zemście straszny mym wrogom, pomnijcie;
Nie zawsze iście jestem tak potworny —
Nieraz po wodzie płynę wstążką piękną,
Chwyci ją dziewczę, a ja nuż pociągnę,
I ze mną w głębie przepada na wieki!
A nieraz płynę wianuszkiem przecudnym,
A dziecię schwyci, lub rybak z swej łodzi,
A ja pociągnę, i w toniach otchłani
Ginie bez wieści; próżno matka płacze.
I suchą nogą ja stąpam po fali —
Z wichrem w zawody i w gawędy z burzą
I me kochanki cudne, jasne, fale,
Śpiewają rzewnie swemu kochankowi —