Piszczą, tańcują, biją się i krzyczą.
To jako slupy ogniste i białe.
To jako smoczki ze łbami kogutów.
To trupie głowy na kurzych stopeczkach.
Skaczą i piszczą, i piszczą i skaczą.
To węże zasie, to ogniki błędne,
To znowu myszki, jaszczurki. jak ogień,
To w niedoperzów kształcie, rżą jak konie
A każda syczy i zieje iskrami — —
Tak trwały długo pląsy, korowody,
Aż karzeł zagrał na arfie, co większą
Była od niego, o wiele, o wiele,
I zmilkły duchy, i znikły jak wstały,
Jak strachy nocy o porannym dzwonie,
Gdy łzy porannej rosy drżą na kwiatach. —
O! cudnie brzmiała po tłumie tych wrzasków
Muzyka arfy smutnego karlika!
A kiedy zagrał, w komnatach pieśń brzmiała
I cudnie nikła, płacząc po zakątach —
I cicho znowu, a trzy piękne dziewy,
Smutne dźwigają ceber bardzo ciężki,
I leją milcząc do wanny żelaznej,
A para bucha z wody wielkim dymem.
Leją, dźwigają, i znów nalewają.
A potem węża biorą na swe barki,
Na białe, ciężkie już i tak boleścią,
I leniwego dźwigają ramiony
I w wodę cisną z ramion — gdy się stoczył,
Plusnęło w wannie — i bryznęła woda
Aż w trzy komnaty — gdyby wielka chmura
Się oberwała z niebios aż do ziemi —
A wtedy smutne piosenki mu nucą
Na sen, a karlik na arfie przygrywa,
A wąż się kąpie i w wodzie przewala.
Tu skoczył rycerz z mieczem uświęconym,
Zdala się całą swą siłą rozpędził,
I pchnął oburącz wielkie ciężkie wieko
Co się zachwiało — i runęło z grzmotem
Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/139
Ta strona została przepisana.