Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/166

Ta strona została przepisana.

Gdy opadną listki moje,
Wiatr uniesie je po fali
I popłyną w modre zdroje,
Gdzie się strumień skałom żali.
Dzisiaj stroniąc już motyle
Na szczęśliwsze lecą ziółka,
Tylko czasem jeszcze pszczółka
Brzęknie i powita mile! —
Jam kwitł niegdyś obok róży
I w łzach rosy co poranka
U nóg pięknej z blaskiem zorzy,
Witałem sercem kochanka —
Ale róża nie słuchała!
Cudne lica odwracała.
Odpłacając mi niewiernie!
Jej woń boska dla motyli,
Jej rumieńce dla słowika —
Aż opadła i z niej — ciernie!
Więc odbiegłem w tęsknej chwili
Z łezką tylko samotnika,
I z daleka od doliny,
Gdzie rumienią się maliny,
Gdzie brzmią głośne ptasząt śpiewy
Z niezabudką mą siostrzycą,
Otoczony kilką drzewy,
Dumam tęskny nad krynicą —
Widzę wody grę z kamykiem,
I nic więcej — nad strumykiem!


PACHOLĘ.

Kwiatku tęskny, kwiatku miły.
Jak wre twoja, dusza moja!
Tak namiętna — tęskna! smętna!
I jej dni się zamąciły —
Odpuszczam Ci winy twoje,
Lecz pokuty słowa moje:
Słuchaj kwiatku biedny, miły,
I jam rzucił wdzięk kochanki,