Którąm kochał z głębi siły!
Gdy rozpocznie pająk tkanki,
Płacz wieczory, o! płacz ranki
Pod krzyżykiem mej mogiły!
A gdy klęknie na mogile
Łzawy anioł, dziewczę twoje,
Milcząc długie, długie chwile? —
O! to słuchaj kwiatku miły!
Gdy łzą w modrem błyśnie oku,
Śmiej wieczory, śmiej się ranki,
Już niepomny słów wyroku
Smutnym oczom mej niebianki,
Pod krzyżykiem mej mogiły! —
Ledwie zapadnie świt dzienny,
O zmierzchu, cichym powiewem
Zaszeleści wiatr wiosenny
Listkami drzew —
Wnet ze śpiewem
Smutnym się ozwie ptaszyna —
I nuci długo, żałośnie,
Aż do świtu na grobie —
Czemu nie nuci radośnie?
Czemu tak skarży się sobie? —
Żadna w tej wiosce dziewczyna
Nie nuci jak ta ptaszyna —
Ot — nieraz kiedy znużony,
Kopiąc dół komu znaczony,