Nad wszystkich marzeń i pieśni zdrój złoty,
Aniołom milsze westchnienie sieroty;
A jeźli czyste dwie oczu jej łezki
Oni je w błękit uniosą niebieski.
I łza i uśmiech to dzieci wrażenia!
Wszystko myśl młodą wznosi i porusza,
Lecz niech twój anioł koi twe westchnienia
Cieniem swych skrzydeł, niech twe łzy osusza!
Ku gwiazdom gonię smutnemi oczyma —
W błękit bez końca ja niema poglądam,
Jednak nie widzę — nic — co widzieć żądam
O! tu nie niebo — bo tu jego nie ma. —
Próżno się w koło oglądam po świecie,
Jaśmin uwiędły wysunął się z dłoni,
Płaczę jak dziecię — śmiałam się jak dziecię
Lecz sen płomiennej nie utuli skroni. —
Boże! coś stworzył świat serca śród światów,
Błogosław łaską memu kochankowi,
Na skroń mu anioł niech da z łąk swych kwiatów
Niebieską pieśnią ode mnie pozdrowi. —
Niech nad nim gwieżdżą jego myśli wieszcze,
Jak pierwsza, tęskna, łza niemej miłości;
Drżąc niech pytają czy mnie kocha jeszcze,
Czy jest aniołem jasnym śród ciemności. —
Boże coś życie dał jemu tułacze,
Coś serca związał a jednak rozłączył —