Przyjaciel głowę na piersi natchnionej
Złoży, pierzchają chmury po tęsknocie,
On tylko może — przeczuje katusze. —
I wypłakaną w pieśni pozna postać,
I na twej piersi wypłacze swą duszę —
A z tym na wieki — jako z pieśnią zostać —
I ty spokojny znów z pogodnem okiem
Spojrzawysz po nich, rzekniesz: Jam wesoły.
Tocząc po duszach swej lawy potokiem —
Bo otoczyły mnie natchnień anioły! —
I znów warjactwo w tobie świat wyczyta —
I o tej pieśni miano Cię zapyta.
Idźcie zapytać skowronka w obłoku
Jak zwiesz twe psalmy maluczki proroku?
Nie wiem co powie — wam ptaszek skrzydlaty
Spowiadający się — w niebieskich jarach —
Bo sztuki jego — jego pieśni kwiaty
Nie dał mu żaden maestro w okularach —
Przeklęte życie człowieka!
Czy w gorzkiej cieknie tułaczy,
Czy nad otchłanią rozpaczy —
Czyli w roskoszach ucieka;
Przeklęte życie człowieka!
Komedjo życia ludzkiego!
O — jakżeś gorzka i śmieszna,
Jaka strupiała a grzeszna
Z uśmiechem lica bladego
Komedjo życia ludzkiego!