Dzisiaj ta młodzież — jak wygnańców cienie
Zgorszona, tęskna, z bolu oniemiała.
Bo od początku tu w niej zabijają:
Każdy kwiat marzeń i myśli bujniejszy,
Tu jej ojczystej mowy zabraniają
Miana Polaków — w dzień dni najnędzniejszy —
Tu biją serca młode i nieśmiałe,
Jak czyste źródła w poojczystych górach,
Jeszcze śmią marzyć, choć tak oniemiałe
Dzieci dręczone — na ducha torturach.
Bo dziś z tych katedr skąd ich głosy brzmiały,
Szczekają podłych zaprzedane głosy, [1]
Bluźnierstwa dziejów, i kłamstwa zakały,
Które, o pomstę wołają w niebiosy —
Bo dziś my wolim od zdrajczych potworów
Naszego Negra [2], który do ostatka
Szczekał po polsku — od tych profesorów,
Których ta żywi Akademja matka.
Oni te progi swą stopą skalali —
Twe ciche sale napełnili grzechem,
I wiarołomstwa ziarno już zasiali
W serc młodych głębie — z wszetecznym uśmiechem!
Ha! — wy milczycie, wy ponure cienie!
Tak — jam spokojny — bo czuję ich zdrady
I skon ich podły, podłe skowyczenie
I ich przekupne podstępy i zwiady. —
Kiedy wieszcz skonał — to dzieciom nie dali
Wraz się pomodlić w swych ojców świątyni,
I bagnetami swemi osłaniali
Blask jutrzni świętej, śród ducha pustyni —
Lecz młodzież smutna, modliła się duchem:
Adam miał w sercach katafalk wspaniały,
- ↑ Jeźli wśród tych ludzi znalazły się jakie wyjątki, to opłaciły wyjątkowość swoją nędzą rodzin swoich i smutkiem młodzieży — dymissją, — A szczupła liczba tych co pozostali, była odtąd ofiarą szyderstw ograniczonych ludzi, któremi ich katedry obsadzono — grobowe kamienie tych zacnych starców zostaną świętością młodzieży.
- ↑ Negro, czarny pies, stróż akademji, i ulubieniec młodzieży, dziwnie przemyślny i śmiały. —