O! bo przyjaźń raz prawdziwa
Jak Westalek ogień święty;
Raz pobladłszy, już nieżywa,
Już jej święty Kwiat pomięty!
Ogień, którego promieniem
Dwie dusze anielsko tlały
W niebo uleciał westchnieniem,
Wichry popioły rozwiały! —
Przyjaźni! dwa serca młode
Splącz w jedno myśli ogniwo!
Niech oba zapłoną żywo,
Przyjaźni! dwa serca młode!
O! jak palmę oazy — na Syonu górze
Zaszczepię cię uczucie serca niewinnego,
Zaniosę, pieszcząc wieki u łona rzewnego —
Przyjaźni! i w aniołów, znów umieszczę chórze!
Niewinność twej istoty pozna ten na ziemi, —
Kto cię stracił — i łzami opłakał krwawemi!
Przyjaźni! po szczeblach cnoty
Ludzi odrywaj od ziemi,
I splącz węzły szlachetnemi —
Przyjaźni! po szczeblach cnoty!
I w łańcuch wielki jedyny
Splącz myśli wcielone w czyny! —
Przyjaźni! łącz wielkie dusze;
Połącz jednemi skrzydłami,
I jednej myśli biegami
Wynieś nad świata katusze!
O! własnych piersi iskrami
Rozświećmy ciemność przed sobą,