Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/30

Ta strona została przepisana.

Tam grobowy śmiech puszczyka
Z dala wyje psie szczekanie? »
«Luba! To nasze mieszkanie! —
To mój zamek — a to szańce —
To szkieletów pieśni, tańce,
Nie drżyj — nie mdlej moja luba!»
«Boże! Matko! otchłań! zguba!»
Nagle stanął koń jak wryty
I odgrzmotu zarżał głosem —
Tnąc w kamienie podków ciosem,
Krzesze iskry — drżą granity
I ziemię kopie kopyty.
Zsiada strzelec z swą zdobyczą —
Błyskawicą rumak zniknął
Tylko za nim piorun ryknął.
Drwiąc nad trwogą jej dziewiczą —
Zagłuszony wyjców zgrają,
Co piekielne pieśni grają,
Grając wyją, wyjąc krzyczą! —
Tylko gwiazdki gasnąc drżą —
I błędniki sine tlą —
Bardziej drży dziewica — łzą!
Chór trupów opasał w koło
Strzelca — jego czarnobrewa
Próżno się biedna wyrywa —
Szkielety tańczą wesoło:
«O! puść się mego ramienia —
Oni słowiczo śpiewają —
Luba, ty się znasz z tą zgrają —
Patrz — widzisz — to są —
Wspomnienia!»
Tu się dzikim zaśmiał śmiechem,
A śmiech gromnem jęczał echem: —
«O mój miły! puść do chatki —
Do mej białej puść mnie matki —
Znów polewać będę kwiatki —
Koić starość — ach —!»
«O nie ujdzież, moja miła