Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/302

Ta strona została przepisana.

Ty milczysz wtedy twórco, bo ty już u siebie
Czułeś dawniej co oni teraz czują w łonie —
Tylko się łza tajemna w twem oku zakryci,
Bo poznasz jak daleko tym ludziom zapału
Chwilowego, do twego bóstwa ideału —
I chmurą pierś zasuniesz co swe bóstwa święci! —
I poznasz że kto tworzy, niech tworzy bez uszu,
Tylko swego o radę niech pyta geniuszu,
A jeżeli go nie ma, to go rady zdradzą —
Bo na śmierć i na geniusz, mędrcy nie poradzą!
Tyś płakał łzami dziecka nad twoją ofiarą,
Dojrzałeś żarem słońca natchnień, mąk zapału,
I najpierwszy klęczałeś w piersi z żywą wiarą
Przed ołtarzem twych tworów — lub śmiał się do szału
W duszy, z śmiesznych, dziwacznych, spaczonych postaci,
Któreś widział przed sobą — za które śmiech płaci —
Choćbyś wolał wyśmianym być, niż wyśmiać braci,
Których śmiech twój znów sobą uczyni pomału!
Przeklęty, kto złej woli w świat szyderstwem plunął,
Ten choćby z szczytów niebieskich — już runął!

I jeśliś twoim kosztem, walki twej stałością
Nie dokupił się myśli co czucia mądrością,
Nic cię tu nie przeżyje — i będą nicością!
I inaczej twój smutek, w śmiech im skrzywi usta,
Lub lekki sen na oczy myśl im ciągnie pusta.
Natura matką ducha! a usposobienie
Niech wywoła, oburzy, lecz zostanie takiem,
Jak je wydać doradza najpierwsze natchnienie —
A myśl lotna, beznogim nie stanie się ptakiem.
Głos wrodzony łez, śmiechu, w kształcie wielorakim,
Wiele na tem zależy w mowie: Pan, czy sługa,
Młodzieniec Ci, czy starzec, mamka czy matrona,
Czy kupiec, czy ziemianin co się ima pługa,
Kolchijczyk, czyli dziecię Tebańskiego łona —
Ten Argją zamieszał, czyli ów co Teby?
Słowem — układać rzeczy wedle ich potrzeby.