Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/306

Ta strona została przepisana.

Miłym bywał flet dawniej w małem zgromadzeniu,
Dziś chory towarzysza mają w trąby brzmieniu,
Faunowie, zdaniem mojem, z lasów wywiedzeni
Niech ani zbyt zdziczałe mają obyczaje.
Ni słowa ich niech nazbyt nie będą miejskiemi,
Bo to powód do śmieszków i pogardy daje.
I tym na którym toga uwisła ramieniu,
I tamtym co w orzechy gwiżdżą w prostym duchu,
Niech się stara dogodzić i oku i uchu,
Bacząc by nic nie ująć razem przedstawieniu.
Skład wiersza długi, z krótkim wzajem przeplatany
Pod nazwiskiem Jambu dawno nam już znany,
Późniejszy głos Spondeów wolny i rzewliwy
Spotyka się w utworach nowych Acciusza;
I szumi, głośniej płynąc, w pieśniach Enniusza,
Co od czasu do czasu w nim bywa szczęśliwy.
Lecz gdy wiersz na piękności przez pospiech utracił.
Lub zbyteczną odętość śmiesznością przypłacił,
Czyż godne rzymskich piewców takie przebaczenie?
I dla tegoż mam moje ośmielać pisanie? —
Myśl twórcza w dziele jest, jak kamień z skał strącony,
Co leci ku otchłaniom z szczytów rozpędzony —
Lecz biada gdy potrzaska się w ziarnek miljony!
O wy młodzi pisarze! Nie spuszczajcie z oczu
Wzorów, co pierwsi mistrze Greccy utworzyli,
W które myśl kolosalną swych duchow wcielili.
Co wielkie, to w cichości ustronnem uboczu
Urosło na tajemnem w sobie rozmyślaniu,
Nim błysło na świat wielki, ku ludzi poznaniu.
Kwitła u nich tragedja unieśmiertelniona,
I przekwitła komedja nadto przesadzona;
W potworność przeszła śmieszność Greków starożytna.
Chór powinien być piękny — myśl jego wybitna —
On upadł pod niedbalstwa ohydnym ciężarem,
Chór! Co głównym komedji winien być filarem.
Wieszczom naszym też prawo jak najwyższe służy,
Na wzór Greków, tych twórców piękności wieczystej,
Co godne, znieść na niwy swej ziemi ojczystej,