Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/308

Ta strona została przepisana.

Kto w świat wierząc, dumnie, dłońmi pracownemi
Założył głaz węgielny do przyszłej budowy,
Ten myśl wielką, wielkiemi uskrzydlając słowy,
Kajdany śmiertelności czyni śmiertelnemi! —

Co w krajach pieśni tylko życie otrzymuje,
Niechaj nikt w rzeczywistość wlać nie usiłuje.
Pieśń wielka olbrzymieje z czasem i wiekami —
A choć wada się na niej nieznacznie gdzieś plami,
Jest jak słońce któremu plamki niezliczone
Nie ujmą słoneczności, w jego blask zalśnione.
Tak ci i u Homera znajdziesz senne chwile;
Ale ze snu go nawet nie ważysz się budzić,
Bo nawet i sen mistrza wyda wam się mile,
Mistrza, co pieśnią musiał jasne czoło strudzić —
Pieśń taka morskie głębie i lądy przepłynie,
A choć zginie jej śpiewak, to ona nie zginie — !
O! ty starszy młodzieńcze, choć głos ojca twego
Masz, i piersi twej młodej szlachetne westchnienie,
Przyjm ode mnie myśl jedną — że boskie natchnienie,
Wielkiem być zdoła tylko — u szczytu swojego!
A gdy o jeden stopień zniży się od szczytu,
To jak gwiazda jarząca co spada z błękitu,
Runie w otchłań, jak ciało strącone tułacza
Winowajcy, co podłe robactwo roztacza —
A słońce nad tem z góry jasny blask roztacza.
W sta i tysiące kształtów nagle się rozpada,
Niknie, maleje i w proch prochów się rozkłada.
A z kształtów życia na lata przyszłości
Zostaje Mumia oku potomności. —
Utwór, dla namyślenia, odkąd wziął początek,
Może w skrzyni poleżeć choćby lat dziesiątek;
Boć zniszczysz go, gdy jeszcze trzymasz w ręku swoim,
A nie zniszcz gdy świata raz popłynął zdrojem. —

Niech ciemny o kolorach zamilczy rozprawę,
I kto godzić na ostrze nie umie, niech bawi
W sielankowym pokoju — w szranki niech nie staje,