Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/383

Ta strona została przepisana.
STRACHY NOCNE.
ANAKREONTYK.


Szedłem wieczór, sam, samotny,
O mej lubej dumający;
O jej modrych smutnych oczach,
Snem tęsknoty smętnie śniący —
Dzwon wieczorny rozemdlał w niebo
Dźwięki, co lecą tam w górę
I spadającą rosą k’ziemi
Drżały, pieszcąc się ponure. —
W tem krzyk cichej trwogi w dali —
Głos mi dobrze znany słyszę,
O! jej to głos od słowiczych
Pień uroczej przerwał ciszę! —
I wybiega luba moja,
Cała drżąca ku mnie leci,
Ni to łania ulękniona
Śnieżną szatą w wieniec świeci,
Ach! tyś tutaj? dzięki niebu! —
W gaj wybiegłam, dumać miło,
Jakiś straszny strach mnie przeląkł,
Jakieś — widmo mnie goniło —
Daj mi dłoń — o drżę znużona.
Takie strachy o mój luby —
Już myślałam że tam padnę
I nie ujdę śmierci — zguby. —
«Dobrze ci tak moja miła!
Bez kochanka nie czyń kroku,
Bo bez niego wszędzie straszno,
A z nim pełen świat uroku. —
Moja duszo! — życie moje!
Złóż tu skromnie! pókim żywy,
Wszystkie piekła tknąć cię nie śmią
Na kochanka piersi tkliwej!