Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/396

Ta strona została przepisana.
Z SZKICÓW TURYSTY.




Pałac świetny i bogaty
Klomby — łąki rzeka w dali,
Stare drzewa, rzadkie kwiaty,
Staw — i łódka sunie po fali
I fontanny i kaskady —
I wśród tego księżyc blady,
I szum sosen tajemniczy,
I posągi gdzieś w ciemnicy,
I park wielki pełen łani —
A wśród tego — głupia pani!
Piękna ni to odblask zorzy,
Dokąd ustek nie otworzy. —





DWAJ MŁODZIEŃCY.




Jeden o Platonizmie rezonował śmiało,
Jako Perypatetyk chodząc że aż grzmiało,
Nie miał serca, i życie pędził jako zwierzę
W brudnych świata kanałach, i mądrej bezwierze. —
Drugi, czuł, wierzył dużo — wiedział bardzo mało,
Nie wiedział czy był jaki Platon, i co znaczy
To słowo tajemnicze, a żył nieskalanie
I kochał — niemo duchem żyjąc w cichej pracy. —
I któryż znał Platona? zadam wam pytanie?





Z PAMIĘTNIKÓW MISTRZA.




O! pomnę z ziemniakami wiozłem ciężkie taczki,
A ona nucąc cicho, z targu niosła kaczki,