Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/40

Ta strona została przepisana.

«Kędyż moi towarzysze?
«Tutaj szał mój tak ucicha,
«Leśnych piewców chory słyszę,
«Tutaj wolniej pierś oddycha! — »
I szedł dalej — spojrzał w lewo:
Po nad zdrojem przeciążone
Owocami, gnie się drzewo —
Czyjąż ręką zaszczepione? —
Spojrzał w prawo tam jaskinia
Ciemnym wchodem otworzona,
Jakże cudna ztąd dolina!
Łzami rosa natrzęsiona!
I tam leżał strój pielgrzymi
Położony przy jaskini. —
On książęce rzucił szaty,
Tęsknie w inne spojrzał światy —
Rzucił w wodę łuk i strzały,
Fala chyżo je uniosła:
«I wy płyńcie moje szały!
Wyżej moja myśl wyrosła! — »
Stanął niepewny i głosem drżącym
Wejść — czy nie wejść — serce pyta?
Wejść — powie serce drżeniem bijącem
On jaskinię mile wita —
I wszedł nagle w głąb jaskini,
Kędy siedział starzec siwy,
Starzec święty miłościwy —
Błogą wróżbę sercu czyni!
U nóg jego łania biała,
Jeszcze drżąca spoczywała —
«Starcze! przyjm mnie do twej groty,
Bo w twej lubej mi dolinie
Czas tak mile, błogo płynie
Bez pragnienia, bez tęsknoty! —
Jam mój łuk i moje strzały
Na bieżącą cisnął wodę —
Już umilkły moje szały,
Tu niech pędzę życie młode —