Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/52

Ta strona została przepisana.

Grób wykopany jeden tam czeka —
Nad nim stanęła dziewczyna,
Snać jutro tutaj grzebią człowieka,
Lecz skąd jej trwogi przyczyna? —
O ziem upadła i lamie dłonie,
Ku gwiazdom ciągnie ramiona,
Krzyk dziki ozwał się w białem łonie
I znów się zrywa zlękniona —
Uchyla znowu furty smętarza
Znowu po śniegu, powoli
Kroczy do starej chaty grabarza
Ach! serce biedneż tam boli! —
Zagląda oknem — jeszcze światełko —
Tam mruga blady kaganek,
Buchnie — i światłość spływa perełką —
W tej izbie — trup — jej kochanek!
Pięścią rozcięła dziewczyna wrota
Wbiega do izby i biedna
Do nóg starcowi we łzach się miota:
«O! starcze — jam sama — jedna!
«Któż to? duch wszelki! — rzekł starzec siwy,
Właśnie kończyłem pacierze,
Czy smutna duszka? — Pan litościwy —
Zmówię modlitwy w mej wierze.»
«Starcze, mój starcze, gołąbku biały,
Zlituj się, zlituj nade mną,
Kości me mrozem na skroś skostniały,
Starcze chodź ze mną! chodź ze mną!
Daj czuwać noc tę przy tym młodzieńcu
Co tu złożony dziś rankiem —
O! mnie szalonej przy mym szaleńcu,
Bo on był moim kochankiem —
Starcze! staruszku! gołąbku biały!
Błagam — o! i tyś był młody! — »
I gorzko płacze, włos posiwiały
Głaszcze, starca długiej brody —
Grabarz się zmarszczył — pojrzał jej w oczy,
W oku choć rozpacz — nadzieja,