I cała zgraja już lasem zielonym,
Smutnym szumem jęczy, śpiew,
I dąb rzeczułką stoi rozdzielony
Od brzozy młodej kochanki,
A dalej las się ciągnie już zielony
Goróm i skałom na wianki —
I ten z strasznego niebios wyroku
W sosnę się zmienił szumiącą,
Ów w grab, a tamten w jałowiec u boku,
A djabeł — w skałę straszącą.
Tam pod kościółkiem zieleni mogiła
Czarny ma krzyżyk na straży,
Ona smutnego ojca przykryła,
Tam leży — jak mówią starzy. —
A w nocach burzy las dziko szumi
Straszliwie jęczy w rozpaczy,
Aż starzec wstanie, jęki utłumi:
I błogosławiąc przebaczy —
A wtedy brzoza łzy otrze w warkocze,
Dąb młody przetrze powieki,
Swadźba zapieje piosenki urocze,
Na ślub wieczysty — daleki.
Gdy raz król chory na smutne uczucia
Przywołał wieszczka by mu radził,
Ten rzekł: koszulę szczęsnego człowieka
Niech król na siebie nałoży —
Rzekł — i rozbiegły się wszędzie dworzany,
Lecz szczęśliwego gdzież szukać? —