Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/83

Ta strona została przepisana.

Wtem mu blask gromu w ślad błędnej drogi
Krzyż u rozstajnej rozświecił drogi,
A krzyż był czarny, mchem obrośnięty,
I już schylony, wiekiem ugięty —
I stanął młodzian — rozpaczą gnany —
Stanął — zwątpienia bolały rany, i t. d.
I podniósł rękę, krzyknął boleśnie
Zachwiał się, oczy przetarł jak we śnie,
I krzyknął: krzyżu! mam wroga strasznego!
Krzyżu w dzień sądu, ha! — sądu twojego
Krzyżu — przebacz mu —!
I krzyż w gorące porwał ramiona
I wydarł z ziemi i cisnął do łona — —
Po chmurach leciał wśród gromów porwany
Już nie zwątpieniem młodzieniec gnany. —





JASNOWIDZĄCA.
POWIASTKA.


Kłopot zagościł w smutnym domu Pana,
Bo jedynaczka jego, Zosia młoda
Coś chora, smutna, jak lilja złamana,
Z liców i czoła, znikła jej swoboda.
Stoją doktory w perukach ze szkłami,
Z pióry za uchem, receptą gotową,
Lecz śmierć się skrada i już firankami
Zagląda, śmiejąc się twarzą grobową.
Różne zabiegi życia mecenasów,
Żaden receptą śmierci nie odegna,
Ni stara ciotka śmiertelnych zapasów
Święconą kredą pewno nie odżegna.
W tem Zosia cicho, słabym szepnie głosem:
«Mądrości wasze, próżne są, uczeni,