To syn jedyny Antiocha Pana —
Jeźli on zgaśnie w młodości kwiecie
Biada Ci Syryo! — wojną szarpana,
Utracisz królów dom wielki w świecie!
Stary Heliodor po nocach czuwa,
Lekarz na wschodzie, mistrz wielkiej sławy,
Lecz próżne leki, próżna tu głowa,
Choć głowa biała — kona pan łzawy.
Na próżno sam król w smutku głębokim,
Próżno dwór cały bada przyczyny,
Antioch leży i tęsknem okiem
Patrzy konając, ach! syn jedyny! —
Antioch usnął — a czujnem uchem
Słyszy Heliodor każde snu tchnienie,
Powstaje — słucha — o! czujnem słuchem
Śledzi twarz bladą, w której cierpienie —
Uchybił zwolna łoża zasłony:
Blada twarz chłopca rumieńcem płonie,
Na twarz padł księżyc blady, omglony.
Zbiegłszy promykiem na białe skronie —
I senny Antioch podnosi głowę
Wzrok obłąkany toczy do koła,
Jak gdyby nie spał — śmiechy godowe
Na ustach jego — radość lśni z czoła —
«Kocham Cię branko Ty perskiej wiary,
Którą zaślubił ojciec mój stary!
Chodź tu — do serca — jam spojrzał na nią
I ona za mną — a ja mrę za nią.»
Zadrżała ręka — Heliodor w trwodze
Ruszył zasłoną, co blask zakryła;
Znów głowa spadła — dusza w snów drodze
Leciała dalej — i cicho śniła.
Heliodor pobiegł z sercem bijącem,
Przecz budzi pana — wszak nie świtało
«Syn twój o królu sercem gorącem
Pała ku brance twojej nieśmiało.» —
Antioch zadumał — namarszczył czoło,
Na brodę siwą łza mu upadła,
Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/85
Ta strona została przepisana.