Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/88

Ta strona została przepisana.

I wypłakał pieśni inne —
On tknął ustek swej Maryni,
Ale usta były — zimne!
— Śmierć z niej piękny posąg czyni —





DZWONEK NIEBIESKI.
BALLADA.


Tam od sioła nad wąwozy,
Szło pacholąt młodych dwoje,
Szli daleko — przez świat boży,
Nie wiem kędy — szli w przeboje.
Jednym płaszczem osłonieni
Idą, tuląc się do siebie —
Tęskny urok dnia jesieni
Konał z słońcem w chmur pogrzebie
Chmurno było, chłodno było —
Ni skowronek w niebie śpiewał,
Ziemia zdała się mogiłą,
I liść z drzewa ulatywał.
Czasem w oczy spojrzą sobie,
Czasem westchną, ale słowa;
Nie przemówią i w żałobie,
Na pierś tęskna zwisa głowa.
W tem z daleka dzwonek słyszą,
O anielski! o uroczy!
Co nad niemi smętną ciszą
Jakiś rzewny rozdźwięk toczy. —
Milsze echa drżą w tym głosie,
Niż skowronka w wiosny ranki,
Niż słowiczy hymn po rosie,
Niżli pierwsza — pieśń kochanki!