Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-2.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

Opowiadano o nim (a było to istotną prawdą), że żywił się on jedynie chlebem i wodą, dostawiano mu dwa funty chleba co trzy dni i przynoszono codzień dzban świeżej wody. Owe cztery funty chleba na tydzień, i święta proskura, przysyłana mu regularnie co niedzielę przez przełożonego, stanowiły cały jego posiłek. Na mszy bywał rzadko. Za to widywano go nieraz klęczącego przez cały dzień na modlitwie w swojej pustelni. Z pątnikami mówił bardzo niewiele i to zwykle krótko, sucho i prawie szorstko. Zdarzało mu się jednak niekiedy rozgadać z przybyszami; wtedy miał zwyczaj umieszczać w rozmowie jakieś jedno dziwne słowo, niezrozumiałe dla słuchających, a potem na żadne prośby i zaklęcia nie chciał wyjaśniać znaczenia tego słowa, które też pozostawało zagadką. Nie miał wyższych święceń duchownych i był tylko prostym braciszkiem. Wśród okolicznego ludu rozpowczechniona była pogłoska, że ojciec Ferapont utrzymuje stosunki z niebieskimi duchami i z nimi jedynie się brata; pątnik z Obdorska, dostawszy się do pasieki, odnalazł celę ojca Feraponta, kierując się wskazaniami pasiecznika, również ponurego i milczącego staruszka.
— Może i przemówi co do was, jako że jesteście zdaleka, a może się i niczego od niego nie doprosicie — objaśniał pasiecznik, wskazując mieszkanie samotnika.
Odborski braciszek, jak sam później opowiadał, zbliżał się do mieszkania Feraponta z uczuciem wielkiego strachu. Późno już było