Strona:Felicjan Faleński - Odgłosy z gór.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

Giewont się senny spójrzał w gwiazd głębinie
Mléczna mu rzeka ponad czołem płynie,
W tłach czarnych niebo drzémie;
Więc tylko ziéwnął, i w mgły się tumany
Znów zpowinąwszy, mruknął rozgniéwany;
— Milcz ty złowieszcze plemię!

Możeszże wiedziéć, jak on będzie długi
Ten dzień, na który budzisz Pańskie sługi,
Głosząc go tak zwycięzko?.
I czy bynajmniéj myśl cię ta nie trwoży,
Czem go zapełnić przyjdzie z woli Bożéj:
Pociechą czy téż klęską?