Strona:Feliks Kon - Nieszczęśliwy.pdf/23

Ta strona została uwierzytelniona.
III.

Podróż do miasta trwała prawie dwa dni. Ulewny deszcz, cicha, pełna smętnej tęsknoty gęstwina leśna ze swemi spokojnemi prawie martwemi jeziorami, gęsto rozsiane mogiły jakuckich nędzarzy z połamanymi krzyżami i rozwalonymi pomnikami, i inne większe, sterczące samotnie na wzgórzach pomniki jakuckich bogaczy: to wszystko napawało jakąś tęsknotą, potęgowało smutek wywołany rozmową z Komarem.
Po przyjeździe do miasta, udałem się do doktora, o którym wspominał Komar, a którego znałem oddawna i w kilku słowach opowiedziałem mu o swej znajomości z Komarem.
Doktora nie zdziwiło moje opowiadanie.