Strona:Feliks Kon - W katordze na karze.pdf/73

Wystąpił problem z korektą tej strony.


Użyliśmy nadludzkich wysiłków, napisaliśmy do towarzyszy na wolności i zażądaliśmy natychmiastowej odpowiedzi.
Otrzymaliśmy ją nazajutrz... Była krótką... „Sigidę ukarano... Umarła... Kalużnaja, Kowalewska, Smirnicka otruły się... Konają... Hecker (towarzysz, który się znajdował w t. zw. „wolnych komendach“) dwukrotnie strzelał do siebie... Ranny zdaje się lekko... Przeniesiono go do lazaretu...“

ROZDZIAŁ VII.

Było to więc prawdą... Mieliśmy już wreszcie w ręku tę „upragnioną pewność“, a jednak chwilami nie dawaliśmy jej wiary... Według ustawy przed zastosowaniem do kogokolwiekbądź chłosty, lekarz powinien stwierdzić, że stan jego zdrowia dopuszcza tego rodzaju karę... Sigida była chorowitą... Miałżeby lekarz upodlić się do tego stopnia, że uląkł się zaprotestować przeciwko temu? Chłosta odbywa się w obecności lekarza... Miałżeby on być obecnym przy tym i swą obecnością uświęcić ten podły akt gwałtu?
W głowie się nam pomieścić nie mogło i dopiero wiele miesięcy potym dowiedzieliśmy się, jak to morderstwo zostało dokonanym...
Rozkaz o wykonaniu chłosty został przesłany zarządzającemu katorgą dla kryminalistów Homuleckiemu, ale i ten posiwiały na służbie więziennej czynownik wzdrygnął się, otrzymawszy ten rozkaz i zaczął szukać środków, by go nie wykonać... Zwrócił się do lekarza więziennego... Niemniej niż zarządzający katorga oburzony lekarz natychmiast napisał świadectwo,