Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/140

Ta strona została przepisana.
KAROL.

Czuję, że zmarnieję bez ciebie.

JULKA.

Nigdy! Ty będziesz dalej odbywał swą wieczną wędrówkę, ciągle spragniony, ciągle za inną dążący. Jest was tysiące, takich Ahaswerów miłosnych. — Chodzicie ciągle w błędnym kole, wyciągacie ręce i obijacie rozpaczliwie głowy o ściany więzienia, które sami zamknęliście na kłódki. — Stworzyliście sobie świat pożądań, intryg, przygód miłosnych i kupczycie w nim, szalejecie sądząc, że po za temi bolami nic już nie istnieje. A miłosne wasze przygody, to przygody Guliwera w krainie Liliputów, w porównaniu z tragedyą walk społecznych, w porównaniu z majestatem śmierci... Ale wy będziecie wiecznymi Ahaswerami, głuchymi i ciemnymi na wszystko, co nie jest wspólne z waszemi egoistycznemi erotycznemi aferami.

KAROL.

Mróz od ciebie wieje, gdy tak mówisz, mróz a mimo to ja gorzeję cały... Mówisz, że jestem Ahaswerem — dobrze. Ale zrozum, że od ciebie zależy, ażebym zakończył tę wieczną wędrówkę. I tak zmieniłem się tak, że sam siebie poznać nie mogę.

JULKA.

W czem?

KAROL (zmieszany).

No... no...

JULKA.

Czy nie zajmujesz więcej niż kiedykolwiek