Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/143

Ta strona została przepisana.
JULKA (zimno i spokojnie).

Szału twego ja się nie boję! Sądzę jednak, że zechcesz swe miłosne komplikacye, które stanowią alfę i omegę twego życia, załatwiać inaczej i uszanujesz spokój mej siostry, która przez twoje pomyłki miłosne jest chorą i długo nią jeszcze będzie.

KAROL.

Więc... nie chcesz być moją... żoną?

JULKA.

Ani żoną, ani kochanką, ani towarzyszem, ani bratnią duszą!

KAROL.

Mam więc się ciebie wyrzec?

JULKA.

Pod wszystkiemi postaciami.

KAROL.

Ironią swoją nie zgnieciesz mnie... Tę lodową przestrzeń, tę barykadę, którą stawiasz pomiędzy mną i sobą — ja obalę...

JULKA.

Niema siły, któraby to zrobiła.

KAROL.

Dowiodę ci, że nie szło mi o ciebie jako kobietę, którą pożądam chwilowo, ale że chcę cię mieć jako ideał przewodni mego życia. Rozumiesz?