Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/148

Ta strona została przepisana.

Niech to pan nie dziwi... ale ja wiem dużo, mimowoli (z uśmiechem). Z początku interesowałam się tem bardzo, wię dowiadywałam się, ale teraz to już zupełnie wypadkowo. Ja sądzę jednak, że to się ułoży i że Karol się zastanowi, iż ostatecznie takie postępowanie nie ma sensu.

ELKA.

Ja najzupełniej nie pragnę, ażeby pan Karol do mnie powrócił. I gdyby on, niewiem jak tego pragnął, ja nie zgodzę się zostać jego żoną... Tylko chodzi mi o to teraz. Ja wiem, że pani go kocha i że pani bardzo cierpi...

NINA (trochę zmieszana),

Muszę panią wyprowadzić z błędu. Ja go wcale nie kocham... i przyszłam do przekonania, że ten rozwód to moje zbawienie... Gdyby on nawet teraz odstąpił od prowadzenia rozwodu, ja go prowadzić będę.

ELKA.

Pani go już nie kocha? Jakże to?... Wszak dwa miesiące temu, tu, pani była taka smutna...

NINA (wybuchając śmiechem).

Dwa miesiące!... ależ droga pani, przez dwa miesiące można się namyśleć, zastanowić, przyjść do rozumu i... zaręczyć.

ELKA.

Zaręczyć?

NINA (wesoło).

Tak! tak!... wygadałam się... no ale to trudno! I tak mój stosunek do pań jest tak orygi-