Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/152

Ta strona została przepisana.
JULKA.

Co Elko?

ELKA.

Widziałaś, jaki Karol mizerny?

JULKA.

Nie uważałam...

ELKA.[1]

Och! bardzo mizerny — blady, oczy wpadnięte... on się musi bardzo martwić swojem ze mną postąpieniem, co?

(Julka milczy).
ELKA.

Bo przecież gdyby się nie martwił... gdyby go sumienie nie gryzło, niebyłby tu przyszedł... a potem dlaczego on tak źle wygląda. Może to z restauracyjnego życia, ale prędzej ze zmartwienia....lak myślisz Julko?

JULKA.

Elko!... już późno... możebyś poszła spać?

ELKA.

Nie!... nie!... pozwól mi jeszcze posiedzeć.. Nie mogłabym spać, tyle myśli mi się tłoczy do głowy... I ta jego żona!... patrzcie państwo!... zaręczyła się!...

(po chwili).

Przeszkadzam ci?

JULKA.

Nie Elko...

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku. Pominiętą linię tekstu uzupełniono na podstawie innego wydania.