Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

— Panno Najświętsza.... uzdrowienie chorych, domie z kości słoniowej, arko przymierza... dźwignij ty go... i ta szósta ranga...
Porwała się (tyrolskie dziewczę) i nagle postanowiła:
— Trzeba coś przecież przedsięwziąć.
Wypadła z sypialni. Natknęła się na Melę, zalaną łzami.
— A to znów co?
— Mamo!... Mamo!... Nakoneczna mówiła...
— Co?..
— Nakoneczna mówiła do maglarki, a maglarka do grajzlerki, a glajzlerka do naszej kucharki, że... że...
Mela szlocha gwałtownie. Dulska potrząsa nią jak torebką orzechów pozostałych ze świąt.
— Gadaj... co...
— Że tatuś ma nogę złamaną...
— ?...
— Tak! i że tatuś nigdy nie będzie chodził.
Dulska poczerwieniała na ciemną vieux rose.
— Nakoneczna jest głupia! — wykrztusiła.
— Ale...