Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

porównanie. Odczuwa, odgaduje dulskość tej figury. Pogodnie patrzy na nią i wwierca się jej wzrokiem w głąb mózgu.
Tymczasem mówi:
— Niech się pani zbytnio nie martwi Mąż pani może żyć bardzo długo. Może nastąpić połączenie wiotkie...
— Jakie?
— Wiotkie.
— Ale będzie chodził?
— O!... co to...
Pauza.
— Więc...
— Nie będzie chodził.
— No... ale do biura...
— Ani do biura.
— Jezus Marya!
Dulska siada na krześle, jakby ją kto posadził. Obraca w ręku pięciokoronówkę.
— To szkandał... — szepce wreszcie.
Co ma być tym »skandałem« — nie wie, ale to mniejsza.
Doktór coraz więcej obojętnieje.
— No... — pociesza delikatnie — konieczności chyba niema. Spensyonowanie...