Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

mu i dobrze. I kontent jest z tego stanu. Gdyby tylko mógł lżej oddychać. O to mu się głównie rozchodzi. I czyni usiłowania w tym kierunku. Czasem mu się zdaje, że mu właściwie nic nie jest i uczuwa żal, że to tak minęło. Ale oto powraca dreszcz. I Felicyan tuli się w fałdy kołdry, jak małe dziecko.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Felicyan ma zapalenie płuc.
Śliczne, formalne — bez żadnych braków zapaleńko płuc.
Bo się... odleżał.
Należało »uważać«, jak mówił młody doktorek, aby chory zmieniał pozycyę i nie leżał całymi tygodniami nawznak w jednej pozycyi.
Ale ponieważ Felicyan był nieuleczalny, więc pocóż było krzątać się koło niego i czynić jakiekolwiek zachody.
I Felicyan odleżał sobie śliczne i nieuleczalne, śmiertelne zapaleńko płuc.
A zdradzieckie, ciche, z gorączką po 39 — ale nie objawiające się nawet porządnym kaszlem, ani niczem takiem. Ot! kto się tem troszczyć może? Felicyan się nie skarży. Zro-