Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

zumiał wybornie swą rolę i jakim jest sprzętem w domu. Przyjął do programu, iż musi być i tak chory. Dziwi się, że to tak mało, i nigdy nie przypuszcza, ażeby to było właśnie zapalenie płuc.
Dzieje się to we środę. Właśnie pojawiła się Zbyszkowa, która przypomniała sobie, iż nie była u »rodziców« trzy miesiące, i przyszła dowiedzieć się o zdrowie »ojczusia«. Przyniosła paczkę morskich ryb, których woń zapowietrzyła całą kamienicę. Ponieważ ojczuś pewnie, mimo choroby, pości, więc na piątek »będzie, jak znalazł...«
Usiadła znów koło łóżka i ciągle czyni paradę z wielkiego złotego łańcucha, na którym powiesiła lornetkę i lusterko w formie szarotki.
Dulskiej aż oczy wychodzą na wierzch na widok łańcucha, i humor jej graniczy z wściekłością spętanej lwicy. Na szczebiotanie synowej odpowiada monosylabami, nie krępując się już zupełnie. Zato Zbyszkowa rośnie z radości i rozkosznie opowiada, jako że już czwarty raz byli ze Zbyszkiem na »Wesołej