Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

bródku i brzuszku pomieścił na boku, jako quantité negligeable, ale na pannie, która pożegnała go zagadkowo, cofając się do swego pokoju.
— Dyabli ją wiedzą, taką pannę, co to w tym łbie się mieści i czego jej potrzeba — myślał, zafrasowany zupełnie nową a niespodziewaną istotą, jaką ujrzał przed sobą pomiędzy »Dolorosą« a »Ecce homo«, prezentującą mu oczy spuszczone i głos prawie przymarły w piersiach.
Jakże przed »takiem czemś« mógł on, Zbyszko, »kafeehauspflanze« i tani a błyszczący donżuan, nadziany do zgnilizny anegdotkami o dwuznacznym podkładzie, rozwinąć wszystkie swe zalety i przymioty, działające na system nerwowy i sercowy niewieści? Pozostawały mu tylko przymioty zewnętrzne, pewien szyk z Karola-Ludwika i Akademickiej ulicy, duże szafirowe oczy, interesujące i wymowne, ślicznie zaprasowane spodnie i paznokieć małego palca, doprowadzony do długości bajecznej. Było to nie wiele...
Zwłaszcza, że panna trzymała oczy spuszczone uparcie i zdawała się nie chcieć tak-