Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

jącej bohaterski obowiązek, przytrzymuje na wlokącej się bezwładnie po ziemi nodze ciężki koc.
— Niech piecze! — mówi — wypiecze ci ból i lenistwo.
Felicyan milknie.
Z kącików ust płynie mu cieniuchna struga śliny. Czuje, rozumie, iż nad nim zaciężyła pięść.
Teodor potrząsnął kilkakrotnie chorym. To znów jego metoda. Tak lepiej para pod skórę wejdzie.
Przenikliwy zapach ziół wypełnił sypialnię. Felicyana ułożono na łóżku. Ciągle jest siny, i ślina płynie mu z ust. Nawalono na niego koców.
— Żeby mu pot nie zastygł!
Ciężko, hałaśliwie Teodor sprząta narzędzia tortury. Dulska konstatuje dwie plamy z wody na podłodze. Wreszcie wszyscy wychodzą, i Felicyan zostaje sam.
Wstrząśniętą do głębi nogę, zszarpaną, rozdzierają bole rozszalałych nerwów. Wycieńczenie sił przygasza puls.
Felicyan zapada w półomdlenie.