Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

wojenny wrzask i zaprotestował przeciw podobnym eksperymentom.
— To trudno, mój drogi! — odparła Dulska, z szerokim gestem zagarniając do halki kieliszki, watę, korek na druciku i inne akcesorya, które przygotowała pracowicie, używając swe zdolności domowo-przemysłowe — to trudno; ja ci wiecznie felczerów płacić nie będę. Nie mogę się rujnować, ani dzieci naszych krzywdzić. Chodzi mi o to, ażebym na starość nie szła na żebry pod katedrę...
Przez tydzień nastąpiła cisza i spokój względny. Były wprawdzie lekkie wzmianki o możliwości postawienia pijawek, to znów o wtarciu w nogę całej świecy łojowej, ale wobec wojowniczej postawy Felicyana zaniechano tych projektów.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Osłabienie chorego wszakże wzrastało z coraz większą siłą. Żywiony zwykłą strawą, tracił powoli chęć do jadła i wkraczał w ten sposób w okres »niedostatecznego odżywiania«. Twarz jego przybrała barwę ziemistą, a oczy zapadły. Ciało pod kołdrą znaczyło się ledwo, ledwo. Dulska gryzła wargi i po-