Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.

»naczynia« pani gospodyni. Wpadła w ekstazę — bo rzeczywiście »naczynie« Dulskiej przedstawiało zbiór nie byle jaki. Na półkach, przystrojonych wystrzyganym papierem, stały rzędy rondli, rynek, garnuszków, wisiały tarki, durszlaki, kołotuszki, łaszki, sitka i inne cuda. Lata pracowitego starania żony Felicyana. To wszystko pielęgnowane, czyszczone, doglądane i odnawiane kosztem sług. Dulska bowiem przyjęła doskonały system. Ponieważ każde naczynie zużyć się musi — zużycie owo składała na karb służącej i z jej pensyi kupowała nowy sprzęt, dochodząc w ten sposób do odświeżania swego martwego inwentarza, bez wydania centa ze swej strony.
Chlubą i dumą była »kuchnia« pani Dulskiej. Nikt naokoło nie posiadał tyle blachy i miedzi, co ona właśnie. Lokatorów swoich Dulska ceniła także według ilości posiadanych rondli. Jeśli to były rądle miedziane — to był już ktoś bardzo »fajny«. Dalej ludzie porządni mieli jeszcze asortyment rondli emaliowanych. Co było już w następnym rzędzie — o tych uczciwości, porządku i wogóle