stawania Bonapartego we Włoszech nie miała czem płacić swym inżynierom.
Lebon pisał do ministra listy, nalegające o wyasygnowanie przypadających mu należności, lecz wszystkie te listy pozostały bez odpowiedzi. Żona jego udała się do Paryża, lecz zabiegi jej również były bezowocne; napisała do ministra list następny, zachowany w archiwum Szkoły dróg i mostów:
»Nie proszę pana ani o jałmużnę, ani o łaskę, lecz o sprawiedliwość. Od dwóch miesięcy cierpię niedostatek, oddalona o sto dwadzieścia mil od domu. Przez dłuższą zwłokę nie zmuszaj pan ojca rodziny, aby dla braku środków do życia porzucił zawód, któremu się poświęcił. Uwzględnij, obywatelu, nasze położenie przykre i słuszne moje żądanie. Jestem przekonana, że nie będzie bezowocne moje odwołanie się do ministra, szanującego prawo i obowiązek«.
W 1801 roku Filip Lebon wezwany zostaje do Paryża jako pomocnik Blin’a, naczelnego inżyniera bruków. Tu pozyskuje drugi patent wynalazku, w którym napotykamy mnóstwo faktów i poglądów. Lebon podaje w nim liczne zastosowania gazu oświetlającego, sposób jego wyrabiania i podstawy całej fabrykacyi, a mianowicie mówi o piecach dystylacyjnych, o przyrządach zgęszczających i oczyszczających płomiennikach gazowych; o niczem nie zapomina, nawet o maszynie parowej i balonach. Lebon podaje rządowi projekt zbudowania przyrządu do ogrzewania i oświetlania gmachów publicznych, lecz ten odrzucony zostaje.
Wówczas to nieszczęśliwy wynalazca, znużony bezowocnymi wysiłkami, zniechęcony tysiącznymi zawodami, zamierza