wych krain. Kolumb brał udział w tym pochodzie; jechał na pięknym koniu, otoczony świetnym orszakiem młodych Hiszpanów. Tłumy tłoczyły się w ulicach; okna i balkony zapełniały damy, na dachach domów lokowali się ciekawi. Wprowadzono admirała do obszernej sali, gdzie nań oczekiwał król z królową w otoczeniu wielkich grandów hiszpańskich. Gdy Kolumb wszedł, Ferdynand i Izabella powstali — admirał ukląkł dla ucałowania ich rąk, poczem zaczął opowiadać swą podróż. Słowa jego wywołały wzruszenie, które szacunek i uwielbienie zaledwie mogły w karbach utrzymać. Gdy Kolumb skończył opowiadanie, król, królowa i całe zgromadzenie padło na kolana — i wszystkie głosy połączyły się w dziękczynnym hymnie: Te Deum.
Najroztropniejsi nie mogli się oprzeć dziwnym złudzeniom, każdy mówił o odkryciu ziemi złota, krainy bogactw i wspaniałości — rzeczywistego raju kuli ziemskiej. Kolumb mniemał wraz z tłumem, że skarby tej ziemi były niewyczerpane.
Wielki geograf dosięgnął szczytu powodzenia; lecz szczęście, którem się poił przez te kilka dni, było, niestety, jedynem w całem jego życiu.
Dwudziestego piątego września 1493 roku Krzysztof Kolumb wyruszył powtórnie do odkrytej przez się ziemi; tym razem dowodził, z władzą nieograniczoną, czternastu karawellami i trzema wielkimi okrętami. Wielu szlachetnych panów towarzyszyło mu w tej wyprawie, liczącej co najmniej 1.200 ludzi. Rezultatem jej było odkrycie Gwadelupy, Jamajki, zwiedzenie wyspy Św. Dominika i Kuby.
Kolumb powrócił do Hiszpanii w 1496 roku; przywiózł z sobą 225 podróżnych, w tem 30 Indyan. Powrót jego był całkiem niepodobny do pierwszego. Towarzyszący mu Hiszpanie zniechęceni, znękani, pałali ku niemu nienawiścią. Ożywieni w chwili odjazdu z ojczyzny szalonemi nadziejami, wrócili schorzali i ubodzy, nie przestawali też gorzko narzekać na admirała, który im obiecywał niewyczerpane bogactwa.
Strona:Gaston Tissandier Męczennicy w imię nauki.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.