Strona:Hamlet krolewicz dunski.djvu/35

Ta strona została przepisana.
—   31   —
GUSTAW.

Ia nie słyſzałem. Więc iuż się czas zbliża, o którym duch zwykł chodzić. (tu ſłycnać odgłos trąb, i kotłów w pałacu.) Cóż to ma znaczyć móy Królewicu?

HAMLET.

Król daie ucztę, i przedłuża bankiet, iak ſię zdaie, do późney nocy, a ile razy pełny puhar wina duſzkiem wypróżnia, tyle razy zaraz kotły i trąby ogłaſzaią zwycięſtwo, które Jego Krolewſka Mość na polu bachuſowem odniosia.

GUSTAW.

Czy to tak zwyczay każe?

HAMLET.

A iużci, ale podług moiego zdania, chociiażem Duńczyk i z młodu do tego przyzwyczaiony, ieſt to zwyczay, który się z więkſzym zaſzczytem obala, iak zachowuie. Te wyuzdane rozpuſty i zbytki czynią nas na wſchód i zachód ohydnemi, i płodzą nam u innych narodów zarzut rodowitego nałogu.

SCENA V.
DUCH. DAWNIEYSI.
GUSTAW.

Otóż Królewicu patrzay.

HAMLET.

Potęgi niebieſkie brońcie nas! — Dobry lub potępiony duchu, niebieską wonią, albo piekielnemi wyziewami ozioniony, w dobro-

czyn-