cóż może moiey dufzy uczynić, która równie iak i one ſamo ieſt nieśmiertelną iſtotą — znomu na mnie kiwa, precz odemnie! — póydę za niém.
A gdyby cię Królewicu na ſzczyt iakiéy skały zaprowadziło, a potem przybrawſzy iaką ſtraſzną poſtać pomieſzało zmyſły twoie, i w tém zamęcie w przepaść cię wtrąciło? —
Jeſzcze mię ciągle wzywać nie przeſtaie. Jdź tylko przodem. Póydę za tobą.
My cię nie puściemy Królewicu!
Precz odemnie z waſzemi rękami.
Racz nas Królewicu poſłuchać, nie idź za niem.
Moie przeznaczenie woła na mnie, głos iego wypręża silnie naymnieyſzą żyłkę moiego ciała, na kſztałt lwa Nemeyſkiego. Znowu woła. Uſtąpcie odemnie! (wyrywa ſię im rozgniéwany:) Na Boga! (dobywa ſzpady} ſtraſżydło z tego zrobię kto mię zatrzymać zechce. — Na ftronę powiadam wam! — idź! idę za tobą! (Duch ſte pomyka, Hamlet idzie za niém.)