Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

I mrugały nań zalotnie.
O, ty żyłko artystyczna!
Smętnie duma niedźwiedź stary
O dniach chwały, gdy publiczność
Podziwiała talent jego,
I wspomnieniem uniesiony,
Dziatwie dowieść chce natychmiast,
Że nie nędznym samochwalcą,
Ale wielkim jest artystą.
Więc się w nagłym skoku zrywa,
I na tylnych łapach staje,
I jak niegdyś tańczy z gracyą
Ulubione swe gawoty.
Milcząc, z nosy wytkniętemi
Patrzą młode niedźwiedzięta
Na ojcowskie dziwne skoki
Tu, to tam — w księżyca blasku.




Rozdział II.


Wśród rodziny, w jamie ciemnéj,
Leży Atta Troll na grzbiecie
I w zadumie ssie swe łapy,
Ssie swe łapy i tak mruczy: —
„Mumo! Mumo! czarna perło,
Którą-m w wielkiém morzu życia
Złowił był i którą-m w wielkiém
Morzu życia znów utracił!
Czyż cię nigdy znów nie ujrzę?