Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 1.djvu/84

Ta strona została skorygowana.
80

napełniono. Ale kiedy kufelek wzięła panna Pepcia i kiedy pani z łagodnym wyrzutem powiedziała, że jeżeli jej dał odkosza, to może nie da pannie Pepci, Wejwara musiał uledz i zaczął „pracować” nad trzecią filiżanką. Nie przypominał sobie, aby kiedy taką ilość kawy zmógł, bo pani Kondelikowa miała stare filiżanki dobrej, uczciwej miary.
Na przechadzkę wybrali się dopiero około szóstej.
Zamierzyli gdzieś do Tomasza na Małą Stronę, a pani Kondelikowa urządziła tak, że sama z Pepcią szła naprzód, a małżonka z Wejwarą zostawiła o jakieś dwadzieścia kroków w tyle. Było w tem dużo macierzyńskiej dyplomacyi. Utrzymać Wejwarę w pewnej blizkości, niechaj ma Pepcię przed oczyma, niech do niej tęskni; ale jednak jeszcze nie w takiej poufnej blizkości, aby świat mniemał, że to gotowy konkurent. Wszak niema nic pewnego, co będzie dalej? A jeżeli idzie z tatkiem — no, to jest „znajomy tatki.”
Ale życzyła Wejwarze dobrze, bardzo mu życzyła.

∗                ∗

Tego wieczora, kiedy pan Kondelik powrócił od Tomasza i kiedy pocałował swoją małżonkę na dobranoc i ściągał na siebie przeszywaną kołdrę, obrócił się jeszcze do pani i rzekł:
— Dziwna rzecz, widzę tego człowieka po raz drugi, czy trzeci, ale wydaje mi się starym znajomym towarzyszem. Przytem takie ma dobre manie-