Strona:Ignàt Herrmann - Ojciec Kondelik i narzeczony Wejwara Cz. 2.djvu/123

Ta strona została przepisana.

że z puzderkiem, z którego wyjęła pierścień z kamieniem niebieskim.
— Wybornie, wybornie! — wołała ciotuchna Urbanowa, która śledziła wszystko okiem ostrowidza. — Czerwony kolor znaczy miłość, niebieski wieczną wierność. Betty, włóż im te pierścionki, to należy do matki.
Pani Kondelikowa przez łzy ledwie widziała, ale mimo to, uroczyście wyjęła pierścionki z puzderek i uroczyście wkładała je narzeczonym na palce.
Okazało się, czego Wejwara nie oczekiwał, że pierścień, który przyniósł dla Pepci, był za duży. Nie siedział dobrze nawet na palcu wskazującym. Wejwara zdziwił się i zmieszał.
— Mój Boże, przecież mówiłem złotnikowi, że to dla panienki...
— To nic nie szkodzi — uspokajała Pepcia, widząc, w jakim Wejwara jest kłopocie.
— To nic nie szkodzi — potwierdziła matka — wszak palec jej zgrubieje...
— Nie, nie, ja go oddam — mówił Wejwara — musi mi dać inny, mniejszy.
— O nie — zabrała w tej kwestyi głos ciotka — takiego pierścionka nie można zmieniać, ale ująć zeń, to można. Nawet lepiej się stanie, bo będzie podwójnie kuty. Wy nie wiecie nawet, co to znaczy: „podwójnie kuty”, to niewzruszoność, to jest, jak to mówią, „potwierdzenie.”
Ciotuchna Urbanowa, wymówiwszy takie ważne słowa, przybliżyła się do Pepci, lewicę położyła jej