Strona:Iliada.djvu/231

Ta strona została przepisana.
ILIADA.
XIĘGA IV.

Wzłotym Jowisza domu, wspartym na obłokach,
Zebrane radzą bogi o wiecznych wyrokach;[1]
Witaią się czaszami, nektar Hebe toczy,
A na Troiańskie mury obrócili oczy:
Wtedy Jowisz, by dumną Junonę rozdąsać,
Chytre czyniąc stosunki, zaczął ią przekąsać.
„Dwie boginie Menelay na swéy liczy stronie,
Ma pomoc i w Palladzie i w możnéy Junonie,
Lecz ie bawią Olimpu roskoszne pałace,
I tylko na rycerskie iego patrzą prace:
Zaś matka śmiechów zawsze, gdzie iéy Parys luby,
Teraz nawet od bliskiéy wydarła go zguby.
Wszakże, nikt Atrydowi zwycięztwa nie przeczy:
My radźmy, iaki obrót maią wziąć te rzeczy;
Srogichli boiów pożar na nowo rozszerzem,
Czyli dwa ludy wiecznem złączymy przymierzem?
Jeżeli rada bogów zdanie to pochwali;
Tak się i możne miasto Pryama ocali,
I Atryd żonę weźmie, krom wszelkiéy zatargi.„
Na te słowa z Minerwą Juno gryzły wargi:
W obu piersiach przeciwko Troi złość zaciekła;
Siedziały blisko siebie: Pallas nic nie rzekła,

  1. Tu wielki otwiera się widok: Bogowie radzą o losie Troi. Zdrada na którą przystał Jowisz, a którą wykonała Minerwa, zgorszyła Platona. Odpowiedziano mu na to: że gdy Parys, podług brzmienia umowy, nie był zabity, mieli słuszny pozór Troianie do odnowienia woyny. Przydajmy, że gdyby było przyszło do traktatów pokoiu, nie ſtałoby się zadosyć słowu Jowisza, danemu Tetydzie, matce Achillesa, że pomści się krzywdy tego bohatyra. W takim kształcie wyſawił Poeta zerwanie umowy, dla dania rzeczy wiekszéy okazałości. W naturalnym porządku rzecz się ſtać mogła tym sposobem. Gdy Agamemnon ogłosił zwycięzcę Menelaia, i domagał się od Troian dopełnienia umowy, ktoś z woyſka Troiańſkiego rozgniewany, że Grecy narzucali ciężkie warunki na Troian, choć umowa wcale nie zoſtała spełniona, gdyż Parys nie był zabity; puścił strzałę na Menelaia, ranił go, a przez to zerwał umowę, i na nowo pożar woyny zapalił.