Strona:Iliada.djvu/292

Ta strona została przepisana.

Tam Pelagon mu ostry pocisk wyiął z rany,        699
Z całéy młodzi od niego naywięcéy kochany.
Już dusza z omdlonego rycerza ucieka,
Wiecznym ciężona mrokiem zapada powieka.
Ale znowu się miłém cieszy orzeźwieniem,
Boreasz dni gasnące swém ożywia tchnieniem.
Jak został od Hektora i Marsa bóy wszczęty,
Ni z podłą Grecy trwogą biegną na okręty,
Ni nachodzą; lecz kroku cofaią nie wiele,
Słysząc, że Mars Troianom przywodził na czele.
Kto piérwszy, kto ostatni, legł między Achiwy,
Gdy wielki natarł Hektor i Mars zapalczywy?
Orest uieżdżacz koni i Teutras potężny,
I Trech, z Etolów rodu, wysoki i mężny.
Enomay, Helen, Oresb w malowanym stroiu:
Zamożny w trzody, mieszkał przy Cefizie zdroiu,
A bogactw powiększenia był bardzo łakomy:
Tuż mieli, wodze ludu, Beotowie domy.
Widziała z nieba Juno Achiwów tysiące,
Pod Hektora i Marsa żelazem ginące,
I zaraz do Pallady temi rzecze słowy:
„Można córo, z Jowisza urodzona głowy,
Jakże więc obietnica nasza się ostoi,
Że Menelay powróci po zburzeniu Troi,
Jeśli dłużéy Mars krwawy tyle broić będzie?
Spieszmy prędzéy, w szalonym wstrzymać go zapędzie.„