Strona:Iliada2.djvu/014

Ta strona została przepisana.

Tak chciał Jowisz, którego nieodparte ramie        23
Tylu miast dumne szczyty złamało i złamie.
Przeciwko woli bogów próżna ludzka praca.
Posłuchaycie, co powiem: niech każdy powraca:
Już czas do ukochanéy oyczyzny pośpieszyć.
Bo trudno się nad Troią zwycięztwem ucieszyć.„
Rzekł, a na to ucichło całe zgromadzenie,
I długo smutnym wargi ścisnęło milczenie:
Aż nareście Dyomed waleczny tak powie.
„Nie miéy za złe, że płochéy sprzeciwiam się mowie:[1]
Wszak z wolném zdaniem, królu, zwykliśmy tu siedzieć.
Ty piérwszy między Greki śmiałeś to powiedzieć,
Żem nikczemny, że w polu na męztwie mi schodzi;
Słyszeli tę obelgę i starzy i młodzi.
Tobie z dwóch darów ieden, wielki Jowisz nadał:
Pozwolił, abyś berło naywyższe posiadał.
Lecz téy, któréy przeciwność żadna nie poruszy,
Co iest wyższa nad wszystko, stałéy nie dał duszy.
Rozumieszże, o wodzu podły i trwożliwy!
Że iuż z męztwa zupełnie wyzute Achiwy?
Jeśli sam chcesz powracać, powracay w téy porze,
Nawy twe blizkie brzegów, otwarte iest morze:
Drudzy zostaną Grecy, aż Troi dobędą.
Jeśli i ci chcą wrócić, niech na nawy wsiędą,
Niech płyną; my haniebnéy ucieczki nie dzielem:
I póty będziem walczyć oba ze Stenelem,

  1. Lubo Agamemnon miał naywyższą władzę w woyſku, w radach iednak była zupełna wolność mówienia. Dyomed obrażony wyrzutami Agamemnona, (w IV. xiędze) dawszy tyle dowodów męztwa w poprzedzaiącéy bitwie, wyraża uczucie swe z całą żywością, iaką w nim wzbudza wstydliwa rada ucieczki.