Strona:Iliada2.djvu/044

Ta strona została przepisana.
W. 231.

Bądź szczęśliwy Achillu! Uczty nam nie braknie.

Poselſtwo do Achillesa ſkłada tę xiegę. Uwagi La Motte nad mowami Homera, warte są zaſtanowienia. Wyłuszczył on doſkonale całą w nich znayduiącą się sztukę. Mowy w téy xiędze, słowa są wspomnionego pisarza, bardzo zręcznie ułożone, w takim naſtępuią porządku, że coraz wiecéy pomnażaią ukontentowanie czytelnika. Piérwszy mówi Ulisses: Zręczność ieſt cechą iego mowy. Wybór i obrot przyczyn, bardzo mile umysł przywięzuie. Achilles odpowiada z wspaniałą szczerością: a tak umysł się podnosi przez wysokie sentymenta bohatyra. Fenix ſtary, nauczyciel Achillesa, mówi z czułością i rozrzewnieniem, co porusza serce. Na koniec Aiax obruszony niezgiętą pychą Achillesa, zrywa posiedzenie z ślachetną obrazą; którą w duszy zapalonego iuż czytelnika zoſtawia.

W. 248.

Mówi, że z naw przepyszne pozdziera ozdoby.

Były to posągi bogów, któremi zdobiono okręty, a które zwcięzcy zawieszali w kościołach, iak pamiątki swego tryumfu.

W. 271.

I byś tylko cierpliwie wysłuchać: mię raczył,
Powiem, iakie ci dary dopiero przeznaczył.

Powtórzony wykład darów ma więcéy uroczyſtości, niż gdyby powiedział Poeta, że Ulisses liczył te same dary, które w mowie swoiéy Agamemnon wymienił. Tém bardziéy wzbudzona ieſt ciekawość, iak przyymie Achilles te wspaniałe ofiary.

W. 357.

Niech z wodzami, niech z tobą radzi Ulissesie.