Strona:Iliada2.djvu/122

Ta strona została przepisana.

Takby strasznie nas zgromił ich oręż zwycięski,        75
Iżby świadek do Troi nie został téy klęski.
Więc zbawiennieyszéy rady słuchaycie wodzowie,
Niech z wozy powoźniki zostaną przy rowie:
My w ścisłych rotach idźmy za Hektora krokiem.
Nie wstrzymaią nas Grecy, ieżeli wyrokiem
Dziś dla nich przeznaczona ostatnia zagłada.„
Podobała się dobra Hektorowi rada:
Więc zaraz skoczył z wozu w świecącéy się zbroi,
Nikt nie został na wozie z bohatyrów Troi,
Skoczyli za Hektorem rycerze zuchwali.
Stróżom koni przy rowie stanąć rozkazali;
A na pięć rot ogromnych wszystkie dzieląc siły,
Idą, gdzie ich waleczne wodze prowadziły.
Naylicznieysi, naywięksi rycerze wychodzą,
Pod znakiem Polidama i Hektora wodzą:
Ci pragną iak nayprędzéy zwalić mur warowny,
I przy samych okrętach stoczyć bóy gwałtowny.
Tyś trzecim piérwszéy roty wodzem Cebryonie,
Bo mniéy mężnemu Hektor pod straż oddał konie.
Parys, Alkat, Agenor, drugi zastęp wiodą,
Trzeci Helen i sławny Deifob urodą,
Z niemi Azy z Aryzby, co od Selley zdroiu,
Na ognistych rumakach pośpieszył do boiu.
Czwarty wiedzie Eneasz, głośny Marsa czyny,
Z nim Archiloch, Akamas, Antenora syny,