Strona:Józef Birkenmajer - Strach na wróble.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

zmarznięta gleba, bo tyczka, trzymająca ten niby brzuch i głowę, nie zgięła się pod potężnym naporem, ledwie że się chybotała. Zadzierał-ci straszek, jak zawdy, głowę do góry i urągliwie se świstał na wszystkie wiatry, a rękami — czyli raczej rękawami — ostro wymachiwał, jakby bijąc się z kimś niewidzialnym. Wiater, nie mogąc go pokonać, postanowił przynajmniej go obedrzeć — zaczął więc obchodzić raz z tej, raz z tamtej strony, tarmosić za przyodziewę, jak pies, co napadł żebraka, doskakiwać, osaczać, aż nakoniec zerwał mu z kija jeden rękaw sukmany, zatoczył nim parę furczących młyńców, szasnął wbok, wydął całą sukmanę, jak bieliznę suszącą się na sznurze, potrząchnął drugim rękawem, jak ministrant zdejmujący z księdza komeżkę, aż wreszcie uniósł ze sobą cały ten łup, trzepoczący się w powietrzu, jak raniony wielgaśny myszołów, gdy napróżno stara wzbić się w górę. Ciężka była sukmana, deszczami namokła i stężała od szronu, więc nie poleciała daleko — upadła tuż koło kapliczki, otulając skuloną Salkę, która dzięki straszkowi została w ten sposób nieco zabezpieczona od zimna. Owinęła się szczelnie w grube, choć przetarte i dziurawe sukno, nie dbając wiele o to, co się dzieje na całym świecie — chuchała na zziębnięte palce, tarła obolałe łydki — zwolna robiło się jej krzynę cieplej.
A strach uradowany, że Salce dopomógł, nabrał jeszcze większej zuchwałości. W samej tylko kamizoli burakowo-czarnej, jak młocek stający do roboty, wziął się za bary z wiatrem — niby to odkasawszy rękawy u ramion, które już teraz były ino drewnianemi kikutami, bo i ten zegarek cysarski kajsik się urwał — a i brzękadło, które wisiało na drugiej łapie, też się kadyś zapodziało. Wicher mu jeszcze ino kapalus zerwał z głowy i poniósł hen, daleko, ale więcej nic poradzić nie mógł, więc namordowawszy się, dał wreszcie spokój i ucichnął.
Salka, że to już późnawo było, zaczęła zganiać rozbiegłe krowy; troje bydła znalazła, ale Brzydziochy nikaj odszukać nie mogła. Nareszcie, przechodząc koło