Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziad i baba (1923).djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.

I na stole począł kłaść dukat obok dukata, a złoto się tak świeciło, aż za oczy chwytało.
Strach był wielki, a pokusa większa jeszcze. Wyraźnie przecie powiedział, że duszy nie chce...
— No! dziejże się wola Boża! — zawołał dziad, zgarniając dukaty i pośpiesznie wiążąc je w chustę, którą baba podała, a potem prędzej jeszcze niosąc je do komory...
Natychmiast czapkę i kij pochwycił i stał gotów.
— Dziej się wola Boża, poprowadzę was na drogę do Hydkiego!...
Podróżny jeszcze babie rzucił dukata, obwinął się płaszczykiem i już wyszedł, dziad tylko żonie głową kiwnął i wysuną się za nim.
Taradajka, zostawszy sama, stała długo, jak osłupiała, przypatrywała się dukatowi to z jednej, to z drugiej strony. Zdało się jej, że to wszystko snem było.
— Sen mara! Pan Bóg wiara! — poczęła powtarzać, ale dukat trzymała w ręku; wzięła go w zęby, ani ugryźć.
Niepokój ją opanował, gdzie tę garść dukatów Taradaj schował. Chciała je zobaczyć, czy wszystkie były do tego podobne. Poleciała wskok do komory, macnęła po dzieży, po kieszeni opończy, wiszącej na kołku, do skrzynki... Nigdzie dukatów.
Zapaliła łuczywo i poszła z niem szukać; opatrzyła wszystkie kąty, nigdzie nic.
Dziwnie się jej zrobiło.
— To bestja dziadzisko przemierzłe, starzyna ta, gnój ten! cóż to, bał się, żebym nie ukradła? gdzie on to włożył?... Ano mu głowę zmyję, gdy powróci, popamięta.
Siadła Taradajka na ławie i poczęła myśleć.
— Co my z temi pieniędzmi będziemy robili? Stary to zaraz do gospody pociągnie i pić będzie. Niedoczekanie! Toć nie jego pieniądze, ale nasze, już choćby połowę musi mi dać. To sprawiedliwość! choćby na skargę przyszło iść!
Wbiegła jeszcze raz do komory szukać i nie znalazła, a zła się zrobiła bardzo. Ogień przygasł, dorzuciła łuczywa.
— Co mamy sobie żałować! — rzekła.
Już kury piały, a Taradaj nie wracał, baba zasnąć ani myślała, przyglądała się swojemu dukatowi, ciągle układała, co zrobić z pieniędzmi, i pilno jej było dziada doczekać, a złajać go, jak zasłużył.
Drugie kury piały, gdy w sieniach drzwi skrzypnęły